wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział VII

Gdy już uspokoiłam się i przestałam krzyczeć do poduszki, wstałam z łóżka i podeszłam do biurka. Nadal byłam w szampańskim humorze. Na biurku zobaczyłam duży, srebrny pierścionek z pomarańczowym oczkiem. Był to bursztyn, którego tak bardzo pragnęłam i który zdobyłam. "Tylko jeden", "został tylko jeden" - te słowa ciągle krążyły mi po głowie, bowiem tylko jeden kamyk dzielił mnie od uwolnienia tajemniczego chłopaka.
Teraz musiałam zastanowić się nad tym, jak wydobyć bursztyn z pierścionka tak, żeby nie rozsypał się na kawałki. Próbowałam pęsetą, jednak na nic to się zdało. Kamień siedział nieruchomo zatopiony w srebrze i nie miałam pojęcia, czym go wyjąć. W końcu zaprzestałam prób, postanowiłam, że pomyślę o tym później.
Napisałam smsa do Ash'a : "Gdzie jest drugi kawałek bursztynu?". Długo czekałam na odpowiedź. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Poszłam na dół coś zjeść - płatki czekoladowe na mleku - i wróciłam na górę. Dioda w moim telefonie migała co znaczyło, że przyszła do mnie wiadomość. Okazało się jednak, że to David napisał, że musiał wcześniej wyjść - nagłe wezwanie do pracy. Moja nadzieja zgasła. Wróciłam na dół i zrobiłam sobie herbatę z cytryną. Nagle usłyszałam znajomą melodyjkę - dzwonił mój telefon. Odstawiłam kubek na ławę w salonie i szybko pobiegłam na górę.
Dzwonił Ash. Przepraszał mnie za to, że dziś nie da rady już się ze mną spotkać, bo coś mu wypadło. A ostatni bursztyn jest bezpieczny. Wpadłam w złość. Jak najszybciej chciałam zdobyć ten cholerny kamyk, nie byłam w nastroju na zabawę. Postanowiłam pójść na spacer po plaży.
Gdy już tam doszłam, moją uwagę przykuł przystojny chłopak w budce z hot-dogami. Był opalony, wysoki, dobrze umięśniony i szczupły. Gdy podeszłam bliżej, zobaczyłam jego brązowe oczy i czekoladowe, kręcone włosy. Bardzo mi się spodobał. Specjalnie usiadłam przy stoliku niedaleko budki, żeby móc bezczelnie go obserwować.
Chłopak też od czasu do czasu zerkał na mnie i pięknie się uśmiechał. Miał śnieżnobiałe, proste zęby, które odcinały się od opalonego ciała. Gdy na plaży zostało mało ludzi, a w budce nie było już klientów, chłopak podszedł do mnie i zaczął rozmowę.
- Cześć, jestem Brad. Często na mnie patrzyłaś, kiedy pracowałem, więc postanowiłem zagadać.
- Czy to znaczy, że ty też mnie obserwowałeś? - zapytałam.
- Hahaha... Bystra i ładna. Jak masz na imię?
- Vanessa, ale wszyscy mówią na mnie Van.
- Miło mi Cię poznać, Van. Może dasz mi swój numer i kiedyś się spotkamy i pogadamy?
- Bardzo chętnie.
Kiedy dawałam mu swój numer, w przelocie zerknęłam na godzinę. Było już po ósmej wieczorem, David pewnie wrócił już z pracy i denerwuje się o mnie. Musiałam szybko wracać.
- Muszę lecieć, do zobaczenia Brad, miło byłe cię poznać.
- Ciebie też. Na razie.
Gdy szłam do domu, mój telefon za wibrował. Przyszła do mnie wiadomość. Na dodatek od Ash'a.
"Cześć mała, zaraz do ciebie wpadnę i porozmawiamy o ostatnim bursztynie. Całusy".
Nareszcie! Wyrzuciłam z głowy przystojnego Brada, zapomniałam o Ash'u. Przed oczami miałam tylko tajemniczą postać z jaskini. Zaraz dostanę kolejny kawałek kuli i nareszcie uwolnię chłopaka. Cała w skowronkach pobiegłam do domu. Postanowiłam, że od razu po wizycie Ash'a pójdę do jaskini.

wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział VI

Następnego dnia obudziłam się bardzo wypoczęta. Nareszcie wygodne łóżko i ciepło, którego w jaskini nie było. Ach tak, jaskinia! Muszę jak najszybciej odnaleźć te kawałki bursztynów, bo inaczej nie zobaczę tajemniczego chłopaka. Nagle  usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu pokazała się wiadomość od Ash'a. Bałam się jej odczytać, co jeśli on znowu wymyślił jakiś układ, który będę musiała zrobić? Postanowiłam odczytać SMSa, w końcu co miałam do stracenia. " Hej skarbie, wstałaś już ? Jak tak to odpisz mi  i może spotkamy się dzisiaj w naszym ulubionym miejscu :)? Buziaki Ash". Boże, jak ja nienawidzę tego dupka. To miejsce nie jest już naszym ulubionym. Po tym jak mnie zostawił, ale musiałam się zgodzić na ten spacer, miałam  do zrealizowania jeden cel, który  jest dla  mnie bardzo ważny. Odpisałam " Hej Ash, tak wstałam, ok możemy się wybrać na spacer". Po chwili dostałam odpowiedź " Bardzo się ciesze Van, to może o 13 na plaży ?" " Ok"- odpisałam. Nie cierpię udawać szczęśliwej i okazywać mu czułość chociaż się go  brzydzę. Zła na siebie, za to że się tak sprzedaje, ruszyłam  do kuchni. 
- Hej siostra, zjesz coś ? - zapytał David
- Jasne a co jest?
- Ej, ej co ty masz taką złą minę? Coś się stało ?
- Nie nic.. porostu  źle spałam- odpowiedziałam zmieszana
- No ok, więc tak na śniadanie są naleśniki, zjedz ile chcesz, a ja już muszę iść bo spóźnię się do pracy
- Czekaj !- krzyknęłam w stronę Davida- Ty masz prace?!
- Właśnie! Zapomniałem ci o tym powiedzieć, bo  wczoraj zadzwonił do mnie kumpel i powiedział, że brakuje mu mechanika w warsztacie, więc się zgodziłem, przecież musimy z czegoś żyć, prawda?
- To fajnie! Cieszę się braciszku - uśmiechnęłam się do niego
- Będziesz dziś w domu ? -  zapytał mnie David 
- Nie, idę popołudniu na  spacer z Ash'em- powiedziałam trochę przygnębionym  głosem
- Aha, ok, pilnuj się, To pa- pocałował mnie w policzek na pożegnanie po czym wyszedł z domu
Szybko zjadłam śniadanie, i poszłam się ogarnąć na spotkanie z dupkiem Ash'em. Miałam ochotę go pobić za to do czego mnie zmusza.  Wyjęłam z szafy zwiewną  żółtą sukienkę, umalowałam rzęsy tuszem i wyszłam z domu. Nie spieszyłam się za bardzo na to spotkanie. Nie za bardzo się na nie cieszyłam, a chciałam przynajmniej chwilę pobyć sama, ze swoimi myślami. Nim się zorientowałam byłam już blisko plaży. Z daleka widziałam Ash'a. Kiedy mnie zobaczył szybko do mnie podbiegł i pocałował w usta.
- Hej skarbie- przywitał mnie
- Hej - rzuciłam zniesmaczona 
- Zaplanowałem dla nas piknik, cieszysz się ? 
- Bardzo.. To chodźmy
-  Co jest? Przecież wiesz jaki jest nasz układ, masz być moją dziewczyną a w zamian otrzymasz te swoje bursztynki- odpowiedział ze złością
- Tak wiem ! Przestań mi to przypominać.
Ruszyłam w kierunku koca rozłożonego na plaży i usiadłam na nim. Ash szybko mnie dogonił i usiadł koło mnie, lekko mnie przytulając.
- A własnie mam dla ciebie prezent- oznajmił mi Ash 
- Woow, ciekawe co ? Mam ci podziękować ?
- Nie bądź taka nie miła co, ja jestem dla ciebie bardzo miły, jak na razie, więc szanuj mnie, rozumiesz?
- Tak tak, mam udawać twoją szczęśliwą dziewczynę, więc co masz dla mnie kotku ?
-Ooo, no no, szybko się uczysz skarbie- dał mi buziaka w policzek- więc mam dla ciebie pierścionek, w dowód, że bardzo cię kocham. 
Wziął moją dłoń, i lekko nałożył pierścień na palec. Był przepiękny, a co bardziej przykuło moją uwagę jego oczko było zrobione z Bursztynu!! Byłam  w siódmym niebie.
- Jest przepiękny! - krzyknęłam i przytuliłam chłopaka. 
Po paru godzinach męczarni z Ash'em wróciłam do domu. Byłam przemęczona, ale zarazem szczęśliwa, bo mam kawałek bursztynu brakującego do uzupełnienia kuli. Został mi tylko jeden. Byłam tak podekscytowana, że  ze szczęścia rzuciłam się na łóżko i zaczęłam krzyczeć. 


niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział V


Stanęłam przy drzwiach do mojego domu. Bałam się wejść do środka. Czy David jest w domu, a może całymi dniami mnie szuka? Na samą myśli o tym jaki ból zadałam mojemu bratu, łzy napłynęły mi do oczu. Lekko zaszlochałam i wtedy niespodziewanie drzwi otworzyły się a w nich stanął smutny David.
-Vanessa! Gdzieś ty była wiesz jak się o ciebie martwiłem ?!- krzyknął zły David
- Wiem- odpowiedziałam zapłakana po czym rzuciłam mu się w ramiona- Już więcej nie popełnię tego błędu, obiecuje.
- Już dobrze, mała. Ale wyjaśnij mi to. Czemu uciekłaś? Zostawiłaś mnie samego,, szukałem cię wszędzie, ale nikt nie wiedział gdzie jesteś.
- Ok wyjaśnię ci to ale najpierw wejdźmy.
Kiedy weszłam do domu poczułam się bezpiecznie. Już wiem, że popełnienie samobójstwa to wielki błąd, który zraniłby najbliższą  i jedyna osobą, którą kocham, mojego brata.
- Chcesz się czegoś napić? Herbaty ? - zapyta David
- Herbaty- powiedziałam z uśmiechem, a David go odwzajemnił
- Więc opowiedz mi wszystko dokładnie i po kolei, dobrze?
- Ok.. więc.. w dzień który nasi rodzice mieli wypadek-głos mi się załamał- wiesz, że ciężko to przeżyłam, poszłam się przejść  by to  wszystko poukładać i nagle zobaczyłam Ash'a całującego Emily! - wykrzyknęłam zrozpaczona- byłam tak wściekła, że zaczęłam biec, nie wiedziałam już gdzie niosą mnie nogi, po prostu biegłam naprzód. Wtedy zorientowałam się że znajduję się na klifie. Przemyślałam to wszystko, że moje życie jest bez sensu, doznaje tylko cierpienia, śmierć rodziców, zdrada chłopaka i przyjaciółki, nie chciało mi się już żyć. Więc skoczyłam do wody. myślałam, że zginę, ale nie wiem jak, znalazłam się  pod klifem i nie miałam  się jak  wydostać.  Myślałam, że zostanę tam już na zawsze kiedy dzisiaj Ash do mnie przyszedł i mnie uratował- powiedziałam zniesmaczona.
- Chciałaś popełnić samobójstwo?! wiesz jaka jesteś egoistyczna! Myślałaś kiedyś o mnie, jak ja będę się czuć ? Sam?
- Ja wiem, ze nie jestem idealna, ale wtedy nie myślałam  byłam zrozpaczona, przepraszam David  wybacz mi- powiedziałam przez łzy
- Wiesz, że nie umiem się na ciebie złościć, Van,  dobrze że żyjesz  przytulił mnie mocno- tylko wyjaśnij mi jedno. wybaczyłaś Ash'owi ?  po tym jak cie zdradził?
Myślałam dłużej nad tym o co zapytał mnie David. Nie wybaczyłam Ash'owi, nie miałam takiego zamiaru, ale nie mogłam powiedzieć Davidowi, o tym jaki dał mi warunek Ash. Musze się z nim spotykać, by odzyskać kawałki bursztynów.
- Każdy zasługuje na drugą szanse.. Ash przeprosił mnie i powiedział, że ten pocałunek z Emily to tylko błąd i że tylko mnie kocha- powiedziałam zamyślona
- mam nadzieje że nie popełniasz błędu - ostrzegł mnie mój starszy brat.
- chyba pójdę się położyć strasznie rozbolała mnie głowa
- ok idź- odparł David
Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać.  Nie mogłam uwierzyć, że daje się tak sprzedawać Ash'owi, za te głupie kamienie. ale zależało mi na tym, by zobaczyć tego chłopaka, który prosił mnie o pomoc. Tak bardzo było mi go zal. Nie wiem czemu, ale tęskniłam za nim. Nie znam nawet jego imienia i nie wiem jak dokładnie wygląda, ale coś ciągnie mnie do niego, To dzięki niemu nie zwariowałam na tej plaży. Nie byłam samotna. Ale czy on istniał  naprawdę ? Kim on był ? Czemu był uwieziony w tej kuli ? Nagle przypomniało mi się , że zostawiłam kulę w jaskini. Nie wiedziałam jak się teraz do niej  dostanę, musiałam ją mieć , i złożyć ja w całości to dla niej tak bardzo się poświęcam..

piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział IV

Obudził mnie głośny krzyk mew i rozbijających się o klify fale. Szybko podniosłam sięz miejsca i ujrzałam, że  nadciąga sztorm. " No ładnie" - pomyślałam. Zrobiła się straszna wichura więc udałam się do groty. W środku było cicho i ciemno. Nagle pomyślałam o tym tajemniczym chłopaku. Pragnęłam go zobaczyć jeszcze raz. Wzięłam ogromną kulę w dłonie, która nadal leżałą w tym samym miejscu, w jakim ją zostawiłam. Ku mojemu zdziwieniu i radości, chłopak wrócił. Stał dokładnie koło mnie. Pokazał na wybrakowane miejsca bursztynowej kuli i ponownie szepnął " Pomóż mi". Nagle dostałam olśnienia.
- No tak! - wykrzyknęłam. Brakowało paru kamieni, żeby kula miała idealny kształt." Może jak złożę ją całą, to chłopak wróci i porozmawia ze mną"- pomyślałam. Poczułam dreszcz podniecenia. Wtedy pomyślała o Ash'u. Jak bardzo go kiedyś kochałam i jak razem planowaliśmy wspólną przyszłość. To wszystko na nic. Nas już nie ma. Teraz moja najlepsza przyjaciółka już dla mnie nie istnieje, podobnie jak Ash. Zawiodłam się na swoich przyjaciołach.
Kiedy sztorm minął wyszłam na zewnątrz i  spojrzałam na piasek .Szybko rzuciłam się w stronę wyrzuconych na brzegu bursztynów zebrałam wszystkie i dołączyłam do kuli. Brakowało 3 kawałków. Była zawiedziona. Brakowało kilku kawałków, do złożenia całej kuli, a ja prawdopodobnie utknęłam w martwym punkcie. Tak bardzo starałam się pomóc temu chłopakowi. Wtedy usłyszałam czyjś głos:
- Szukasz czegoś kotku?- powiedział bardzo pewnym głosem chłopak.
Rozejrzałam się dookoła i nikogo nie było. Czy mam jakieś zwidy?- pomyślała Van.
- Tu jestem, na górze głuptasie- zaśmiał się niewidoczny chłopak.
- Co ty tu robisz ?!- wyrzuciłam z siebie, ujrzawszy Ash’a.
- Nie cieszysz się, że przyszedłem ci pomoc ?
- Nic od ciebie nie chcę – krzyknęłam w odpowiedzi.
- Czyżby na pewno? - zapytał z ironią po czym pokazał mi dwa bursztyny idealne do zlepienia kuli – widziałem, że je gorączkowo zbierałaś, widocznie pilnie ich potrzebujesz...
- Czego chcesz w zamian Ash?- zapytałam z nutą złości.
- Niech pomyśle... Taka ładna dziewczyna z ciebie... może moglibyśmy być znów razem? Albo... hmm... ty i ja... mam pusty dom .. więc?- odpowiedział dumny z siebie Ash.
- Ty cholerny idioto! Myślisz ze do ciebie wrócę po tym, co mi zrobiłeś?! I na dodatek chcesz się ze mną przespać ?! Oszalałeś! Jesteś skończonym dupkiem! Nigdy się nie zgodzę!
- A ja myślę, że się zgodzisz, jeśli naprawdę chcesz zdobyć te dwa małe kamyki... No chyba, że znowu mają się znaleźć w tym bezkresnym oceanie... Jak chcesz, to przecież twój wybór...
- To jest przecież szantaż! Jak możesz mi to robić?
- Nie mam innego wyjścia, potrzebuję cię, a ty potrzebujesz mnie. Przyznaj, że myślałaś o mnie tak jak ja o tobie, cały czas od czasu naszego rozstania. Przyznaj! Ten „związek” z Emily nie był prawdziwy, to była ogromna pomyłka, kocham tylko ciebie, przecież wiesz!
„Czy wiedziałam? Kiedyś myślałam, że jesteśmy dla siebie przeznaczeni. Ale czy nadal tak było? Nawet jeśli Ash mnie kochał, czy byłabym w stanie do niego wrócić? A co z tym tajemniczym chłopakiem z kuli? Nie mogłam ot tak o nim zapomnieć i znów być z Ash’em. Tyle pytań, ale żadnych odpowiedzi. Miałam mętlik w głowie. Musiałam wybrać, czy znowu wrócić do Ash’a „na serio”, czy może wrócić do niego, żeby zdobyć kamyki...
- Jesteś dupkiem wiesz Ash!? Nienawidzę siebie za to że się zgadzam. Dobrze, wrócę do ciebie.
- Tak się cieszę, nawet nie wiesz jak bardzo! Skacz, złapię cię!
Vanessa zaufała Ash’owi i ześlizgnęła się ze stromej skały. Trafiła prosto w ramiona chłopaka, który powitał ją długim pocałunkiem, jednak nieodwzajemnionym.
Dziewczyna podjęła już decyzję. Nie da się po raz kolejny tak skrzywdzić Ash’owi. Za wszelką cenę musi zdobyć te dwa bursztyny.

Ciąg dalszy nastąpi...

czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział III

Kiedy się obudziłam, słońce oślepiło moje oczy. Słyszałam jedynie szum fal. Czy jestem w niebie ? - pomyślałam. Próbowałam wstać, ale zauważyłam, że jestem  trochę poturbowana. Moje ramię było we krwi i dojrzeć mogłam ciemne siniaki na nogach. Byłam w szoku.
Podniosłam głowę, aby upewnić się, gdzie jestem.  Kiedy obejrzałam okolicę, stwierdziłam, że znajduję się niedaleko klifu , z którego skoczyłam. A dokładnie pod nim. Coś się nie zgadzało. Jak mogłam się tu znaleźć? Dopadło mnie nieprzyjemne i obce uczucie wewnątrz mnie, które podpowiadało, że wydarzyło się coś istotnego w moim życiu. Gdy stanęłam na nogi, obróciłam się  i ujrzałam jaskinie, a w niej otwór. Jaskinia była tajemnicza i mroczna. Nie wiedziałam co się w niej znajduje, a jednak coś mnie do niej ciągnęło. Chciałam poznać tajemnice, które w sobie kryje.
Byłam coraz bliżej wejścia , gdy nagle się zawahałam. Bałam się. Myślałam o tym, co może się w niej znajdować. Po krótkich rozmyślaniach postanowiłam do niej zajrzeć.  Całą jaskinie ogarniała ciemność i cisza. Strach panował nade mną. Jedyne co widziałam w tej nicości to małe punkciki, od których bił pomarańczowożółty blask.
Podniosłam jeden z nich. Z łatwością domyśliłam się, że jest to bursztyn. Rozejrzałam się po jaskini i zobaczyłam, że jest ich więcej.
Pierwszy odruchem było postanowienie o pozbieraniu ich. Nagle przez głowę przeleciała mi pewna myśl. „Czemu te bursztyny są tak porozrzucane po całej jaskini?”
Kiedy wzięłam do ręki dwa bursztyny i kiedy przez przypadek je ze sobą złączyłam, na końcu jaskini zobaczyłam jakiś blask. Szybko pobiegłam do tego tajemniczego miejsca . Co to dziwne światło może oznaczać - pomyślałam. Stanęłam dokładnie w tym miejscu gdzie emanował blask, ale nic nie ujrzałam. Byłam bardzo zawiedziona. Spróbowałam jeszcze raz złączyć kamienie. Blask znów się pojawił. „To zdumiewające” - wykrzyknęłam. Jednego nie rozumiałam, czemu ten blask trwał tylko chwilę?
Wpadłam wtedy na pomysł, który mógł wydawać się szalony. No ale ja wtedy nie myślałam racjonalnie. Postanowiłam...pozbierać wszystkie odłamki i połączyć je razem.  Co mogło się stać po ich złączeniu? Tego wtedy nie wiedziałam. Postawiłam sobie za cel pozbieranie bursztynów i chciałam go zrealizować. Nie wiem czemu to było dla mnie takie ważne.
Upadłam na kolana. Zagarniałam rękoma odłamki bursztynów na jedną stertę. Po przybliżeniu się do siebie kilku odłamków, automatycznie łączyły się w całość. Po godzinie zbierania bursztynów, kamyki połączone były w bryłę, na kształt kuli. To było niesamowite. Nie miałam pojęcia, jak to się mogło stać. Jednak wtedy nie myślałam nad pięknem bursztynowej figury, chciałam jedynie dalej zbierać kamienie.
Po pewnym czasie zebrałam już wszystkie możliwe kamienie, które znajdowały się w grocie. Jednak brakowało paru kawałków. Wszystkie kamienie, oprócz brakujących złączyłam ze sobą. Powstała jedna, wielka, bursztynowa kula. Widok był zdumiewający. Nagle ujrzałam błysk , a potem przede mną stanęła postać z moich snów. Jak to możliwe? - szepnęłam. Tajemniczy chłopak był jakiś rok starszy ode mnie. Miał czarne włosy i ciemne oczy. Ciało szczupłe, lecz wysportowane. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Kiedy ocknęłam się ze swoich myśli zorientowałam się, że chłopak patrzy prosto na mnie. Jego wyraz twarzy wyrażał smutek. Spojrzał na mnie i wyszeptał ledwo słyszalnym głosem " Pomóż mi" i zniknął. Tak po prostu odszedł. Czułam smutek i rozczarowanie oraz pustkę. Ruszyłam wolnym krokiem, zatopiona w myślach o całym wydarzeniu i wyszłam z groty. Usiadłam na  plaży, trzymając nogi w wodzie. Rozmyślałam nad tym, jak mam pomóc temu chłopakowi  i jak wydostać się z tego miejsca. Brakowało mi Davida. Nie wiedziałam co on teraz czuje. Rozczarowanie, ból, czy może smutek po mojej ucieczce?

Ciąg dalszy nastąpi...

środa, 28 listopada 2012

Bohaterowie



Vanessa- 18 lat, ma brata Davida, jest bardzo nieśmiała, ale przyjacielska i wrażliwa;



 ( Tajemniczy chłopak) - właściciel tych pięknych oczu...;


Ash- 18 lat, (były)chłopak Vanessy, pewny siebie, pożądany przez każdą dziewczynę;


David- Lat 22, brat Vanessy, cichy, nieśmiały i zamknięty w sobie chłopak; 


Emily- lat 18, (była)najlepsza przyjaciółka Vanessy, zawsze osiąga to czego chce, jest bardzo pewna siebie;

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział II

W moim śnie widziałam piękne, czarne oczy. Wpatrywały się we mnie, a ja w nie. Nie wiem nawet, co było wokół mnie. Widziałam tylko te oczy. Stopniowo pojawiała się twarz chłopaka, który był właścicielem tych oczu. Obraz był mglisty, nie widziałam dokładnie. Jednak zauważyłam lekkie przerażenie i błaganie w oczach mężczyzny.
Patrzyłam jak zahipnotyzowana. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Rysy jego twarzy, były coraz wyraźniejsze, jeszcze chwila i zobaczyłabym go w całej jego okazałości. Musiałam jednak wszystko zepsuć. Wyciągnęłam do niego rękę, nie mogąc się powstrzymać od pogłaskania go po twarzy. Doznałam uczucia lekkiego mrowienia w palcach wyciągniętej ręki, kiedy dotknęłam jego twarzy. Czar prysnął. Chłopak znikł, a ja zostałam sama.
Ze snu wyrwał mnie krzyk i gwałtowne pchnięcie w ramię:
- Vanessa!
Postanowiłam zignorować te krzyki, próbując przypomnieć sobie twarz chłopaka. Miałam nadzieję, że uda mi się go wyśnić jeszcze raz. Nie było mi to jednak dane.
- Vanessa! - usłyszałam powtórnie.
Lekko uchyliłam zaspane oczy i zobaczyłam jakąś postać. To był mój brat, David.
- Vanessa! Obudź się wreszcie! Ile razy można cię budzić?! – krzyczał zdenerwowany. Nigdy taki nie był. Widocznie musiało się stać coś poważnego, bo David na ogół był spokojnym chłopakiem i bardzo rzadko podnosił głos.
- Przepraszam, wczoraj poszłam późno spać i... – David nie pozwolił mi dokończyć.
- Mama i tata mieli wczoraj wypadek – powiedział. Momentalnie do jego oczu cisnęły się łzy.
Nie chciałam pytać. Wiedziałam, co się stało. Rodzice nie żyli.
Moje serce waliło jak oszalałe, chcąc wyrwać się z piersi. Nie wiedziałam co powiedzieć. W gardle czułam gulę, nie mogłam wykrztusić żadnego słowa ani nawet przełknąć. Wstałam i przytuliłam Davida, mimo że to on był starszy. Ja też nie mogłam powstrzymać łez. Zaczęły skapywać na koszulę mojego brata, ale oboje nie zwracaliśmy na to uwagi.
Moje życie rozleciało się na kawałki. Mimo pięknej pogody za oknem, wewnątrz mnie szalały burze i huragany. To, że dzień wcześniej zerwał ze mną chłopak, było niczym w porównaniu z tym, o czym dowiedziałam się dzisiaj.
- Boję się- cicho szepnęłam mu, nadal wtulona w jego ramiona.
- Ja też siostra, ale musimy sobie jakoś poradzić.
- Wiem, ale to jest takie trudne... Nic już nie wróci do normy. Nasze śniadania, obiady, kolacje będą inne niż kiedyś. Nie potrafię się z tym pogodzić. Zaledwie wczoraj siedzieliśmy razem przy stole, a dziś płaczemy, bo straciliśmy ich na dobre..
- Tęsknie za nimi.. – powiedział David zduszonym głosem.
- David, czy ja mogę iść się przejść? Nie chcę cię zostawiać samego, ale po prostu muszę się przewietrzyć.
- Ok, nie ma sprawy..
Idąc po chodniku, rozmyślałam o tym wszystkim co zdarzyło się w ciągu 2 dni. Najpierw rozstanie z Ash'em, teraz śmierć rodziców. Nie wiem co mam już robić, moje życie straciło już sens.Jednak nie  zostałam sama, mam jeszcze Davida, który mnie kocha. Długo rozmyślałam o mojej przyszłości, kiedy nagle w oddali zobaczyłam dziwnie znajomego mi chłopaka - Ash’a. To na pewno jestAsh, tylko czemu obściskuje się z jakąś dziewczyną?! Zaczęłam biec w ich kierunku. Chciałam, żeby wszystko mi wyjaśnij. Kiedy dotarłam na miejsce szybko wykrzyczałam:
- To dlatego ze mną zerwałeś?! Dla tej...- urwałam, kiedy ku moim oczom ukazała się Emily - moja była - najlepsza przyjaciółka.
-Emily!? Jak mogłaś mi to zrobić?! - wykrzyczałam z furią - A po tobie się tego nie spodziewałam - rzuciłam prosto w twarz Ash'owi – wbiliście mi nóż w plecy!
- Ale to nie tak jak myślisz, bo ja... my już dawno chcieliśmy ci to powiedzieć.
- Wiesz co? Nie chce twoich głupich wyjaśnień!- opowiedziałam cała zapłakana – Najpierw ze mną zerwałeś, potem dowiedziałam się, że moich rodziców już nie ma, a teraz jeszcze to! Nie...nie...nienawidzę was! – powiedziałam łkając.
Nie chciałam wracać do domu. Musiałabym się tłumaczyć David’owi co się stało, a teraz nie byłam w stanie. Poszłam w pierwsze miejsce, które przyszło mi do głowy – na plażę. Wtedy nie było odpowiedniej pogody na kąpanie się w morzu, tak więc miałam nadzieję, że nie będzie zbyt dużego tłumu gapiów.
Biegłam ile sił w nogach, tylko po to, by być jak najdalej od nich. Nie wiem czemu, ale w pewnej chwili pomyślałam, o tym jak by to było gdybym umarła, jakbym skoczyła z klifu i rzuciła się w bezdenną otchłań. Może wszystko byłoby łatwiejsze. Znalazłabym się razem z rodzicami, byłabym szczęśliwa. Nie musiałabym ciągle czuć smutku i zdrady ze strony moich znajomych. Kiedy ocknęłam się z moich rozmyślań, zauważyłam, że znajduję się na dość wysokim klifie. Stałam prawie na brzegu. Widziałam jak bezlitosne fale z wielką siłą uderzają w skały. Wyobraziłam sobie siebie skaczącą w tą otchłań. Czy to jedyny sposób, by być szczęśliwą? Zdecydowałam, że spróbuje, nie miałam już nic do stracenia. W ostatniej chwili pomyślałam jeszcze o Davidzie „Chyba nie muszę się o niego martwić, to duży chłopiec, poradzi sobie beze mnie” – pomyślałam.  Zamknęłam oczy i skoczyłam w głębię oceanu.
                                                                                                                            Ciąg dalszy nastąpi...