wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział VI

Następnego dnia obudziłam się bardzo wypoczęta. Nareszcie wygodne łóżko i ciepło, którego w jaskini nie było. Ach tak, jaskinia! Muszę jak najszybciej odnaleźć te kawałki bursztynów, bo inaczej nie zobaczę tajemniczego chłopaka. Nagle  usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu pokazała się wiadomość od Ash'a. Bałam się jej odczytać, co jeśli on znowu wymyślił jakiś układ, który będę musiała zrobić? Postanowiłam odczytać SMSa, w końcu co miałam do stracenia. " Hej skarbie, wstałaś już ? Jak tak to odpisz mi  i może spotkamy się dzisiaj w naszym ulubionym miejscu :)? Buziaki Ash". Boże, jak ja nienawidzę tego dupka. To miejsce nie jest już naszym ulubionym. Po tym jak mnie zostawił, ale musiałam się zgodzić na ten spacer, miałam  do zrealizowania jeden cel, który  jest dla  mnie bardzo ważny. Odpisałam " Hej Ash, tak wstałam, ok możemy się wybrać na spacer". Po chwili dostałam odpowiedź " Bardzo się ciesze Van, to może o 13 na plaży ?" " Ok"- odpisałam. Nie cierpię udawać szczęśliwej i okazywać mu czułość chociaż się go  brzydzę. Zła na siebie, za to że się tak sprzedaje, ruszyłam  do kuchni. 
- Hej siostra, zjesz coś ? - zapytał David
- Jasne a co jest?
- Ej, ej co ty masz taką złą minę? Coś się stało ?
- Nie nic.. porostu  źle spałam- odpowiedziałam zmieszana
- No ok, więc tak na śniadanie są naleśniki, zjedz ile chcesz, a ja już muszę iść bo spóźnię się do pracy
- Czekaj !- krzyknęłam w stronę Davida- Ty masz prace?!
- Właśnie! Zapomniałem ci o tym powiedzieć, bo  wczoraj zadzwonił do mnie kumpel i powiedział, że brakuje mu mechanika w warsztacie, więc się zgodziłem, przecież musimy z czegoś żyć, prawda?
- To fajnie! Cieszę się braciszku - uśmiechnęłam się do niego
- Będziesz dziś w domu ? -  zapytał mnie David 
- Nie, idę popołudniu na  spacer z Ash'em- powiedziałam trochę przygnębionym  głosem
- Aha, ok, pilnuj się, To pa- pocałował mnie w policzek na pożegnanie po czym wyszedł z domu
Szybko zjadłam śniadanie, i poszłam się ogarnąć na spotkanie z dupkiem Ash'em. Miałam ochotę go pobić za to do czego mnie zmusza.  Wyjęłam z szafy zwiewną  żółtą sukienkę, umalowałam rzęsy tuszem i wyszłam z domu. Nie spieszyłam się za bardzo na to spotkanie. Nie za bardzo się na nie cieszyłam, a chciałam przynajmniej chwilę pobyć sama, ze swoimi myślami. Nim się zorientowałam byłam już blisko plaży. Z daleka widziałam Ash'a. Kiedy mnie zobaczył szybko do mnie podbiegł i pocałował w usta.
- Hej skarbie- przywitał mnie
- Hej - rzuciłam zniesmaczona 
- Zaplanowałem dla nas piknik, cieszysz się ? 
- Bardzo.. To chodźmy
-  Co jest? Przecież wiesz jaki jest nasz układ, masz być moją dziewczyną a w zamian otrzymasz te swoje bursztynki- odpowiedział ze złością
- Tak wiem ! Przestań mi to przypominać.
Ruszyłam w kierunku koca rozłożonego na plaży i usiadłam na nim. Ash szybko mnie dogonił i usiadł koło mnie, lekko mnie przytulając.
- A własnie mam dla ciebie prezent- oznajmił mi Ash 
- Woow, ciekawe co ? Mam ci podziękować ?
- Nie bądź taka nie miła co, ja jestem dla ciebie bardzo miły, jak na razie, więc szanuj mnie, rozumiesz?
- Tak tak, mam udawać twoją szczęśliwą dziewczynę, więc co masz dla mnie kotku ?
-Ooo, no no, szybko się uczysz skarbie- dał mi buziaka w policzek- więc mam dla ciebie pierścionek, w dowód, że bardzo cię kocham. 
Wziął moją dłoń, i lekko nałożył pierścień na palec. Był przepiękny, a co bardziej przykuło moją uwagę jego oczko było zrobione z Bursztynu!! Byłam  w siódmym niebie.
- Jest przepiękny! - krzyknęłam i przytuliłam chłopaka. 
Po paru godzinach męczarni z Ash'em wróciłam do domu. Byłam przemęczona, ale zarazem szczęśliwa, bo mam kawałek bursztynu brakującego do uzupełnienia kuli. Został mi tylko jeden. Byłam tak podekscytowana, że  ze szczęścia rzuciłam się na łóżko i zaczęłam krzyczeć. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz